Forum szaleńców... skończonych wariatów.. a co! :P :] ale za to kochanych ;)
..::Not quite an Angel::..
That day...
Czekała zdenerwowana na dworcu w mroźny listopadowy poranek. Za pięć minut na stację miał wjechać pociąg z ... a ona stała tam nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić, jak się zachować, kiedy On się w końcu zjawi. Pociąg wtoczył się na peron a ona zdenerwowała się jeszcze bardziej. Zobaczyła go jak tylko wystawił nogę z wagonu. On też ją zauważył i przez chwilę stali tak na dwóch końcach peronu wpatrzeni w siebie. Zrobiła krok w jego stronę.. " Nie podejdę pierwsza, " pomyślała. A On? On przelazł nad murkiem oddzielającym peron od chodnika i usiadł na nim. Żadne z nich nie chciało się ruszyć pierwsze ale jednocześnie coś ich strasznie do siebie ciągnęło jak ogromny magnes. w końcu powoli podeszli do siebie i spojrzeli sobie w oczy...
"Cześć..." powiedział On cicho.
"Cześć."
A potem.. potem była już w jego ramionach. Przytuliła się do niego z całych sił i pomyślała, że tk mogłaby już zostać na zawsze. Zastanawiała się czy On słyszy jak głośno bije jej serce. Po dłuższej chwili oderwali się od siebie ale cały czas stali bardo blisko jakby chcieli się upewnić, że ta chwila to nie sen.
"Trzeba jechać..." powiedziała.
=========================
W samochodzie zamiast skupić się na drodze cały czas zerkała na niego. Tak długo czekała żeby się z nim w końcu spotkać. Była szczęśliwa, tak po prostu. Nic się nie liczyło poza nim.
=========================
Siedzieli naprzeciwko siebie w jej pokoju na podłodze. Na początku nie bardzo wiedzieli o czym mogą rozmawiać w końcu byli sobie prawie obcy a jednak... byli tu przecież... razem.
Nie mogła się powstrzymać od zerkania na niego. Chciała jeszcze raz zajrzeć w te jego cudowne oczy tak jak wtedy na peronie. Już po chwili rozmawiali jakby znali się od zawsze. Mówili o wszystkim i o niczym i było im ze sobą po prostu dobrze. W pewnym momencie usłyszała " Siedzisz zdecydowanie za daleko." no i po chwili wylądowała u Niego na kolanach. Było im dobrze razem. Jakoś tak naturalnie... Rozmawiali, żartowali i śmiali się. On spojrzał jej w oczy a ona już wiedziała co się za chwilę stanie. Nie myliła się.. pocałował ją. To było jak magia. Zresztą każda chwila i każdy dzień z Nim przekonuje ją, że magia faktycznie istnieje.
Z nim od samego początku czuła się tak jakby znalazła coś co zgubiła bardzo dawno temu a bez czego jej życie w żaden sposób nie będzie mało sensu.
Zasnęli potem wtuleni w siebie i szczęśliwi.
Dwa dni później on musiał wyjechać... widują się jednak kiedy tylko mogą a wtedy naprawdę trudno jest ich rozdzielić. Ona już wie, że chce z Nim spędzić resztę życia... bo kocha Go i jet z nim szczęśliwa... i już niedługo już bardzo niedługo nie będą się musieli więcej rozstawać.
Dziękuję ci... za to że jesteś
Offline
..::Not quite an Angel::..
maruda
Offline
..::Not quite an Angel::..
wiekszy głoopol
no i jaki koffany
Offline