Forum szaleńców... skończonych wariatów.. a co! :P :] ale za to kochanych ;)
..::Not quite an Angel::..
Rusty’s story
Nie pamiętam dokładnie jak długo jest właśnie taka, tutaj czas płynie inaczej… Tutaj liczy się kto zaatakuje pierwszy i czy dasz radę obronić się przed atakiem na swoja siedzibę, czy masz dość siły i poparcia żeby przetrwać.
Wampirem jest już wiele lat…. Czasami wydaje się jej, że to już całe wieki. Ale doskonale pamięta ten dzień, kiedy ostatni raz była jeszcze człowiekiem. Wspomnienia z dzieciństwa i te o rodzinie są rozmyte i niejasne, a ten jeden dzień ciągle nie wyblakł jeszcze w jej pamięci… Ten jeden dzień ocieka krwią.. Pierwszą przelaną przez nią krwią… I nigdy.. przenigdy nie będzie się w stanie od niego uwolnić.
Pamięta jak pewnego upalnego dnia przeszukiwała ruiny jakiegoś domu na skraju lasu. Szukała czegoś do jedzenia, ubrania i może jakiejś broni… Życie teraz nie było już takie jak kiedyś.. Po wojnie po świecie zaczęły krążyć dziwne bestie, a ona nie chciała się spotkać z żadną z nich. Ale gdyby jednak nie udało jej się ich uniknąć, to będzie walczyć… Za paskiem spodni miała schowany nóż… Nie podda się bez walki…
Była przygotowana na atak a jednak ja zaskoczyli.. Nie miała najmniejszych szans… Było ich zbyt wielu…
Strasznie poranioną zostawili ją, na skraju lasu, na pewną śmierć… Leżała tam czekając na nią.. Pogodziła się z tym, że umrze… Było jej już wszystko jedno… Była tak wykończona, że nie czuła bólu… Przymknęła oczy i pomyślała, że to nareszcie koniec, że nie będzie musiała więcej walczyć…
Poczuła chłodną dłoń na swoim czole.. A może tylko jej się wydawało… Próbowała otworzyć oczy ale to było ponad jej siły…
…
Obudziła się.. „A więc to jeszcze nie koniec…” pomyślała zrezygnowana… Leżała w łóżku, czyli ktoś musiał ja znaleźć… Chciało jej się pić… Bardzo… Nie mogła myśleć o niczym. Z ociąganiem podniosła powieki i rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała… Zobaczyła go… Stał pod ścianą, schowany w cieniu i przyglądał się jej… „Kim jesteś? I gdzie jesteśmy?”, zapytała wciąż zdezorientowana…
„Moje imię nic ci nie powie… Nie ważne jest gdzie jesteś teraz, ale co chcesz jeszcze osiągnąć… Czy masz jeszcze siłę walczyć… Czy chcesz żyć…” , powiedział nieznajomy nie zmieniając pozycji.
Próbowała się podnieść ale przeszył ja straszliwy ból… Zacisnęła zęby…
„Mogę sprawić, że przestanie boleć, ale wtedy już nigdy nie będziesz taka jak teraz…”
Ból był nie do zniesienia… „Zrób to” powiedziała zrezygnowana… Miała nadzieję, że ją dobije i że to naprawdę będzie koniec, ale nieznajomy zbliżył się do niej i wtedy zorientowała się, że nie jest człowiekiem..
Poczuła jego lodowatą dłoń na swojej szyi i kły wbijające się w aortę…. Zemdlała…
…
Kiedy obudziła się znowu nieznajomego już nie było a ona czuła jeszcze większe pragnienie… Zostawił jej kartkę z namiarami na miasto i kwadrat który będzie mogła zająć… postanowiła tam pójść, ale przedtem musiała zaspokoić pragnienie… I wybrać sobie nowe imię bo stare jakoś teraz do niej nie pasowało…
…
Po wielu latach Rusty postanowiła zmienić miasto i udała się do Morii II, żeby tam zacząć wszystko od zera… Znalazła sobie przyjemny kwadracik i postanowiła go rozwinąć… Nie była tu jednak sama.. W mieście był jasszczur i to on wyciągnął do niej pomocną dłoń kiedy tego potrzebowała… To dzięki niemu dostała się do klanu choć była małym, nic nie znaczącym wampirkiem… Przyjęli ją… I chyba zaakceptowali… Stali się jej rodziną a Sanitarium jej domem… Tu poznała przyjaciół, z którymi życie nie wydawało się już takie paskudne…
Przez długi czas wszystko było w porządku… Była szczęśliwa… Tak po prostu… Rozbudowywała w spokoju swój mały domek i rozwijała siebie… Spędzała czas z przyjaciółmi i, co najważniejsze, spędzała czas z nim… Mieli nawet własnego pluszaczqa (]:->) … Ale wtedy skończyła się sielanka… DarkWeider rozwiązał klan i zabrał część rodziny na wojnę… Jakoś tak dziwnie się bez nich zrobiło… Tak spokojnie… Może aż za spokojnie… Na szczęście klan powstał z popiołów, tyle że teraz ma innego przywódcę… Teraz rządzi nim jasszczur… Zmienił się skład rady, ale klan pozostał… I będzie trwał tak długo, aż ja i moja mała rodzinka będziemy w niego wierzyć… A reszta… Może kiedyś wrócą i znów będziemy potężnym klanem… A na razie?… Na razie niech zostanie tak jak jest… A ja? Ja się niedługo przeprowadzę bliżej jasszczura i dalej będę się rozwijać… No i zobaczymy co z tego będzie…
Ostatnio edytowany przez jasszczur (2008-01-06 23:33:15)
Offline
..::Not quite an Angel::..
dziekuje .. za wszysko
Offline
..::Not quite an Angel::..
no no... niedobra maskotka.... grzeczny badz
Offline
..::Not quite an Angel::..
bedziesz grzeczny normalnie w shocku jestem
Offline
..::Not quite an Angel::..
a wcale ze nie ... no dobra moze troszke
Offline
..::Not quite an Angel::..
phhhhiiii.. ja ci dam zdradza.. sprawdzalam... nigdzie nie pisze ze on jest wasz... a ja mam juz papiery ze go sobie zasiedzialam i teraz jest MOJ i tylko MOJ
Offline